XVI. PROROCTWA I PRZYPOWIEŚCI, POCIECHA I OBIETNICA

Rozdział 65.

Przypowieści

Przypowieść o złym zarządcy domu

1. W pragnieniu miłosierdzia do jednego z domów zbliżyła się grupa głodnych, chorych i nagich ludzi.

2. Zarządcy domu nieustannie przygotowywali go, aby przechodzących ugościć przy swoim stole.

3. Posiadacz dóbr, właściciel i pan owych włości, przybył, aby przewodniczyć w tym bankiecie.

4. Czas mijał, a potrzebujący zawsze znajdowali w tym domu pożywienie i schronienie.

5. Jednego dnia ów Pan zobaczył, że woda na stole była mętna, pożywienie niezdrowe i niesmaczne, a obrusy poplamione.

6. Następnie wezwał osoby odpowiedzialne za przygotowanie stołu i rzekł do nich: Czy oglądaliście płótna i skosztowaliście przysmaków i piliście wodę?

7. Tak, Panie, odpowiedzieli.

8. Więc, zanim tym głodnym dacie do jedzenia, pozwólcie, aby najpierw jadły z tego wasze dzieci, a kiedy one uznają pokarmy za dobre, wtedy dajcie je tym gościom.

9. Dzieci wzięły chleb, owoce i wszystko, co było na stole, lecz smak był nieprzyjemny i przeciwko temu było niezadowolenie, bunt i ostry protest.

10. Wtedy posiadacz dóbr powiedział do tych, którzy jeszcze czekali: „chodźcie i poczekajcie pod tym drzewem, ponieważ ja zaproponuję wam owoce z mojego ogrodu i smaczne posiłki”.

11. A do zarządzających powiedział: „Oczyśćcie, to, co poplamione, zlikwidujcie zły smak z ust tych, których rozczarowaliście. Nie jestem z was zadowolony, bo poleciłem wam zadanie, abyście, przyjmując wszystkich głodnych i spragnionych, podawali im najlepsze posiłki i czystą wodę, a wy tak nie postąpiliście. Wasza praca nie jest dla Mnie zadowalająca”.

12. Pan tych włości sam teraz przygotował przyjęcie: chleb był pożywny, owoce zdrowe i dojrzałe, woda świeża i orzeźwiająca. Wtedy zaprosił tych, którzy na to czekali — żebraków, chorych, trędowatych — wszyscy nasycili się i ich radość była wielka. Wkrótce stali się zdrowi i wolni od cierpienia i zdecydowali się na pozostanie na włościach.

13. Rozpoczęli uprawę pól, stając się rolnikami, ale byli słabi i nie potrafili postępować według wskazówek Pana. Pomieszali różne rodzaje ziaren zbóż i plony zwyrodniały, pszenica została uduszona przez chwasty.

14. Gdy nadszedł czas zbiorów, nadszedł Pan dóbr i powiedział do nich: „co wy tutaj robicie, kiedy Ja poleciłem wam tylko administrację domu w celu przyjmowania gości? Zasiew, jakiego dokonaliście, nie jest dobry. Do uprawiania pól inni są przeznaczeni. Idźcie i oczyśćcie ziemię z ostów i chwastów, i ponownie zarządzajcie domem. Źródło wyschło, chleb nie jest posilny, a owoce są gorzkie. Czyńcie wobec przechodniów to, co Ja uczyniłem dla was. Jeśli wy, tych, którzy się do was zwrócą, pożywicie i uzdrowicie, jeśli zlikwidujecie cierpienie waszych bliźnich, wówczas pozwolę wam odpocząć w moim domu”. (196, 47 – 49)

Przypowieść o drodze przez pustynię do wielkiego miasta

15. Dwóch wędrowców szło wolnym krokiem przez rozległą pustynię, stopy bolały ich od gorącego piachu. Szli do wielkiego miasta i na trudnej drodze tylko nadzieja dotarcia do celu utrzymywała ich przy życiu, gdyż chleb i woda powoli się wyczerpywały. Młodszy z nich zaczął słabnąć i poprosił swojego towarzysza, aby sam kontynuował podróż, ponieważ jego opuściły siły.

16. Starszy wędrowiec próbował młodszemu dodać nowej odwagi, poprzez to, że mu powiedział, że być może wkrótce natrafią na oazę, gdzie odzyskają utracone siły; lecz ten nowej odwagi nie nabrał.

17. Starszy nie miał zamiaru zostawiać go na tym pustkowiu i chociaż sam był utrudzony, wrzucił zmęczonego towarzysza na swoje plecy, z trudem kontynuując wędrówkę.

18. Po tym, jak młodzieniec odpoczął i pomyślał o trudzie, jaki sprawia temu, który niesie go na swoich plecach, uwolnił jego szyję, wziął go za rękę i w ten sposób kontynuowali swoją drogę.

19. Ogromna wiara ożywiała serce starego wędrowca, dając mu siłę do pokonania zmęczenia.

20. Tak, jak przeczuwał, na horyzoncie wyłoniła się oaza, w której cieniu oczekiwało ich zimne źródło. W końcu do niego dotarli i pili tę orzeźwiającą wodę, aż napili się do syta.

21. Zapadli w odprężający sen i po obudzeniu poczuli, że zmęczenie zniknęło, nie czuli też ani głodu, ani pragnienia. W swoich sercach odczuwali pokój i siłę na dotarcie do miasta, którego szukali.

22. Właściwie tego miejsca nie chcieli opuszczać, ale podróż musiała być kontynuowana. Napełnili swoje naczynia ową krystaliczną, czystą wodą i znowu ruszyli w drogę.

23. Wędrowiec w podeszłym wieku, który był podporą młodzieńca, powiedział: „powinniśmy wodę, którą mamy ze sobą, tylko oszczędnie używać. Możliwe, że po drodze spotkamy jakichś pielgrzymów, którzy opanowani zmęczeniem, będą usychali z pragnienia lub będą chorzy, a wówczas będzie konieczne zaproponowanie im tego, co mamy ze sobą”.

24. Młody człowiek zaprotestował mówiąc, że nie byłoby mądrze dawać to, co może nawet dla nich nie wystarczyć; że w takim razie, skoro podjęli tyle wysiłku, aby zdobyć ten cenny element, mogliby go sprzedać za dowolną cenę.

25. Nie będąc usatysfakcjonowanym tą odpowiedzią, starzec odpowiedział, że jeśli chcą mieć pokój w duszy, muszą wodę dzielić z potrzebującymi.

26. Niezadowolony młody człowiek powiedział, że woli sam wypijać wodę ze swojego naczynia, niż dzielić się nią z kimś, kogo spotka w drodze.

27. Ponownie spełniło się przeczucie starca, ponieważ ujrzeli przed sobą karawanę złożoną z mężczyzn, kobiet i dzieci, która zagubiona na pustyni była bliska zagłady.

28. Pospiesznie podszedł dobry starzec do tych ludzi i dał im się napić. Znużeni, szybko poczuli się wzmocnieni, chorzy otworzyli oczy, aby podziękować podróżnikowi, a dzieci przestały płakać z pragnienia. Karawana wstała i ruszyła dalej.

29. Pokój był w sercu szlachetnego podróżnika, podczas gdy drugi, gdy ujrzał swoje naczynie puste, powiedział zatroskany do swojego towarzysza, że powinni zawrócić i odszukać źródło, aby uzupełnić wodę, którą zużyli.

30. „Nie wolno nam zawracać”, powiedział dobry wędrowiec, „jeśli będziemy mieli wiarę, natrafimy po drodze na nową oazę”.

31. Ale młodzieniec wątpił, bał się i zdecydował pożegnać się na miejscu ze swoim towarzyszem, aby zawrócić w pragnieniu źródła. Ci, którzy byli towarzyszami w cierpieniu, rozstali się. Podczas gdy jeden w dalszym ciągu szedł drogą ożywiany wiarą w swój cel, drugi pobiegł do źródła z obsesją śmierci w sercu na myśl, że może zginąć na pustyni.

32. Wreszcie, krztusząc się, wyczerpany przybył i z satysfakcją napił się do syta, zapominając o towarzyszu, któremu pozwolił iść samotnie, jak również o mieście, z którego zrezygnował i postanowił odtąd żyć na pustyni.

33. Nie minęło dużo czasu, zanim obok przejechala karawana, składająca się z wyczerpanych mężczyzn i kobiet. Chciwie podeszli bliżej, aby napić się wody ze źródła.

34. Jednak nagle zobaczyli wyłaniającego się mężczyznę, który zabronił im picia i odpoczynku, jeśli mu za te dobra nie zapłacą. Był to ten młody wędrowiec, który zagarnął oazę i stał się panem pustyni.

35. Ludzie ci słuchali go ze smutkiem, gdyż byli biedni i nie mogli kupić tego kosztownego skarbu, który ugasiłby ich pragnienie. Ostatecznie rozstali się z niewielkim dobytkiem, który mieli przy sobie, kupili nieco wody, aby złagodzić palące pragnienie i udali się w dalszą drogę.

36. Wkrótce ów człowiek zmienił się z Pana na Króla, bo nie zawsze biedni przechodzili tamtędy; byli też potężni ludzie, którzy mogli dać fortunę za szklankę wody.

37. Ten człowiek nie pamiętał już o mieście po drugiej stronie pustyni, a tym bardziej o braterskim towarzyszu, który niósł go na swoich ramionach i uchronił na tym pustkowiu przed śmiercią.

38. Któregoś dnia ujrzał przechodzącą karawanę, która pewna celu dążyła do wielkiego miasta. Ze zdumieniem zauważył, że ci mężczyźni, kobiety i dzieci kroczyli w pełni sił i radości, wznosząc przy tym pieśń dziękczynną.

39. Mężczyzna nie rozumiał tego, co widział, a jego zaskoczenie stało się jeszcze większe, gdy zobaczył, że na czele karawany szedł ten, który był jego towarzyszem podróży.

40. Karawana zatrzymała się przed oazą, podczas gdy ci dwaj mężczyźni stanęli naprzeciw i spoglądali na siebie ze zdumieniem. W końcu mieszkaniec oazy zapytał tego, który był jego towarzyszem: „powiedz mi, jak jest możliwe, że istnieją ludzie, którzy przechodzą przez tę pustynię, nie czując pragnienia ani, nie odczuwając zmęczenia”.

41. Zrobił to, gdyż w swoim wnętrzu myślał o tym, co stanie się z nim od dnia, w którym nikt więcej nie przyjdzie, aby prosić go o wodę lub schronienie.

42. Dobry wędrowiec powiedział do swojego towarzysza: „Dotarłem do wielkiego miasta, ale nie sam. Po drodze spotkałem chorych, spragnionych, zagubionych, wyczerpanych i im wszystkim dodałem nowej odwagi dzięki wierze, która mnie ożywia i idąc od oazy do oazy, dotarliśmy przed bramy wielkiego miasta”.

43. Tam zostałem wezwany przez pana tego królestwa, który, widząc, że znam pustynię i miałem współczucie dla podróżników, dał mi zadanie, abym zawrócił i stał się przewodnikiem i doradcą podróżnych, podczas pełnej cierpienia wędrówki przez pustynię.

44. I widzisz mnie tutaj, jak prowadzę następną karawanę, którą muszę doprowadzić do wielkiego miasta. A ty, co tutaj robisz? Zapytał tego, który w oazie pozostał — Ten milczał zawstydzony.

45. Wówczas dobry podróżnik powiedział do niego: „Wiem o tym, że sobie tę oazę przywłaszczyłeś, że wodę sprzedajesz i za cień żądasz pieniędzy. Te dobra nie należą do ciebie, one zostały umieszczone na pustyni, przez Boską Moc, aby używał ich, ten, który ich potrzebuje”.

46. Czy widzisz te ludzkie tłumy? Oni nie potrzebują oazy, ponieważ nie odczuwają ani pragnienia, ani zmęczenia. Wystarczy, że daję im przesłanie, które przeze Mnie przekazuje im Pan wielkiego miasta, a już wyruszają i za każdym krokiem odnajdują nową siłę, dzięki posiadaniu wzniosłego celu, jakim jest osiągnięcie tego królestwa.

47. Pozostaw źródło spragnionym, aby przy nim znaleźli orzeźwienie i ugasili pragnienie tym, którzy ucierpieli od surowości pustyni.

48. Twoja duma i egoizm oślepiły cię. Natomiast, jaki miałeś pożytek z bycia panem tej małej oazy, jeśli żyjesz na tym pustkowiu i ograbiłeś się z możliwości poznania wielkiego miasta, do którego wspólnie szliśmy? Czy już zapomniałeś o tym wzniosłym celu, jaki mieliśmy obaj?

49. Kiedy ten człowiek w milczeniu wysłuchał tego, który był wiernym i bezinteresownym towarzyszem, wybuchnął łzami, ponieważ poczuł skruchę z powodu swoich przewinień. Zerwał ze swojego ciała fałszywe, wystawne szaty i odszukał punkt wyjścia, który był tam, gdzie zaczynała się pustynia, aby pójść drogą prowadzącą do wielkiego miasta. Jednak teraz szedł swoją drogą oświecany przez nowe światło wiary i miłości do swoich bliźnich.

Koniec przypowieści

50. Ja jestem Panem wielkiego miasta, a Eliasz jest starcem z Mojej przypowieści. On jest „głosem tego, który woła na pustyni”, on jest tym, który na nowo się u was objawia, wypełniając objawienie, które dałem wam podczas „Przemienienia” na górze Tabor. On jest tym, który w „Trzecim Czasie” prowadzi was do Wielkiego Miasta, gdzie Ja was oczekuję, aby dać wam wieczną nagrodę Mojej Miłości.

51. Idź za Eliaszem kochany narodzie, a wszystko się zmieni w twoim życiu, w twoim oddawaniu czci Bogu i twoich ideałach, wszystko będzie, jak odmienione.

52. Czy wierzyliście, że wasze niedoskonałe praktyki religijne będą trwały wiecznie? — Nie, Moi uczniowie. Jutro, gdy wasz duch zobaczy na horyzoncie Wielkie Miasto, powie tak, jak jego Pan: „Moje królestwo nie jest z tego świata”. (28, 18 – 40)

Przypowieść o wspaniałomyślności króla

53. Był sobie raz król, który otoczony przez poddanych świętował zwycięstwo, osiągnięte wobec zbuntowanego ludu, który stał się jego wasalem.

54. Król i jego poplecznicy śpiewali hymn zwycięstwa. Wówczas król przemówił tak do swojego ludu: „Siła mojego ramienia zwyciężyła i pozwoliła wzrosnąć mojemu królestwu, lecz zwyciężonych będę kochał, tak, jak was, dam im pola w moich dobrach, aby zasadzili winorośle i jest moją wolą, abyście ich tak samo kochali, jak ja ich kocham”.

55. Czas mijał i spośród tego ludu, który został pozyskany przez miłość i sprawiedliwość owego króla, pojawił się człowiek, który zbuntował się przeciwko swojemu panu i próbował zabić go we śnie, ale go tylko zranił.

56. W obliczu swojej zbrodni, człowiek ten ze strachu uciekł, aby ukryć się w najciemniejszym lesie, podczas gdy król ubolewał nad niewdzięcznością i nieobecnością swojego podwładnego, ponieważ jego serce bardzo go kochało.

57. Mężczyzna ten został wzięty do niewoli przez naród wrogi królowi, a kiedy został oskarżony, jako poddany tego, którego oni nie uznawali, krzyczał przerażony na całe gardło, że jest uciekinierem, gdyż króla dopiero właśnie zabił. Jednak nie dano mu wiary i osądzono go na śmierć na stosie, a przedtem na tortury.

58. Gdy już krwawił i miano zamiar wrzucić go do ognia, zdarzyło się, że król ze swoimi sługami, którzy poszukiwali buntownika, przechodził tamtędy i gdy zobaczył, co się dzieje, władca podniósł rękę i powiedział do oprawców: „Co czynicie tutaj zbuntowani ludzie?” A na dźwięk majestatycznego i rozkazującego głosu króla, rebelianci padli przed nim na twarz.

59. Niewdzięczny poddany, który wciąż jeszcze związany leżał w pobliżu ognia i czekał tylko na wykonanie wyroku, był zdumiony i przerażony, gdy ujrzał, że król nie jest martwy i że krok za krokiem do niego się zbliża i uwalnia go z pęt.

60. Zaprowadził go z dala od ognia i opatrzył jego rany. Potem dał mu do picia wino, odział w nową białą szatę i po tym, jak go ucałował w czoło, powiedział do niego: „Mój poddany, dlaczego ode mnie uciekłeś? Dlaczego mnie zraniłeś? Nie odpowiadaj mi słowami, chcę tylko, abyś wiedział, że cię kocham, a teraz powiadam ci: wstań i choć za mną”.

61. Ten lud, który był świadkiem sceny tego miłosierdzia, zawołał zdumiony i wewnętrznie odmieniony: „Hosanna, hosanna!” Ogłosił się jako poddany tego króla, od swojego pana, otrzymując tylko dobroczynność, a poddany, który kiedyś się zbuntował, zwyciężony taką ilością miłości, zrobił postanowienie, że odwdzięczy się za te dowody nieograniczonej przychylności tym, że swojego pana zawsze będzie kochał i czcił, pokonany jego doskonałym postępowaniem.

Koniec przypowieści

62. Zobacz Narodzie, jak jasne jest Moje Słowo! Jednak ludzie walczą ze Mną i tracą ze Mną przyjaźń.

63. Jaką krzywdę uczyniłem ludziom? Jakie szkody wyrządza im Moja Nauka i Moje Prawo?

64. Wiedzcie, ilekroć Mnie zranicie, za każdym razem otrzymacie przebaczenie. Ale wtedy wy jesteście zobowiązani, przebaczać waszym wrogom, tyle razy, ile was obrażają.65. Kocham was, a kiedy oddalacie się ode Mnie o krok, Ja czynię ten sam krok, aby się do was zbliżyć. Jeżeli zamkniecie przede Mną bramy waszej Świątyni, będę do niej tak długo pukał, aż Mi otworzycie i będę mógł do niej wejść. (100, 61 – 70)

Błogosławieństwa

65. Błogosławiony, kto znosi swój ból z cierpliwością, gdyż właśnie w swojej łagodności odnajdzie siłę, aby na drodze rozwoju nieść swój krzyż dalej.

66. Błogosławiony, kto z pokorą znosi upokorzenie i potrafi przebaczyć tym, którzy go znieważyli, bo oddam mu sprawiedliwość. Ale biada tym, którzy osądzają postępowanie swoich bliźnich, bo oni z kolei zostaną osądzeni!

67. Błogosławiony, kto wypełnia Pierwsze Przykazanie i kocha Mnie bardziej, niż wszystko stworzone.

68. Błogosławiony, kto pozwala Mi osądzić swoją sprawę, sprawiedliwą lub niesprawiedliwą. (44, 52-55)

69. Błogosławiony, kto uniża się na ziemi, bo mu przebaczę. Błogosławiony ten, kto jest oczerniany, bo ja zaświadczę o jego niewinności. Błogosławiony, kto składa o Mnie świadectwo, bo będę mu błogosławił. A kto z powodu praktykowania Mojej Nauki będzie niedoceniony, tego Ja uznam. (8, 30)

70. Błogosławieni, którzy upadają i znowu się podnoszą, którzy płaczą i Mnie błogosławią, ci, którzy zranieni przez własnego brata, we wnętrzu swojego serca Mi ufają. Ci mali i zasmuceni, wyszydzani, lecz łagodni, a zatem silni w duchu, są naprawdę Moimi uczniami. (22, 30)

71. Błogosławiony, kto błogosławi Wolę swojego Pana, błogosławiony, kto błogosławi własne cierpienie, wiedząc, że zmywa swoje plamy hańby. Ponieważ taki daje swoim krokom oparcie, aby wspiąć się na szczyt duchowej góry. (308, 10)

72. Wszyscy oczekują światła nowego dnia, świtu pokoju, który jest początkiem lepszej ery. Uciskani czekają na dzień wyzwolenia, chorzy na balsam przywracający zdrowie, siły i radość.

73. Błogosławieni, którzy do ostatniej chwili potrafią czekać, gdyż im będzie zwrócone z procentami, to, co utracili. Temu oczekiwaniu błogosławię, gdyż ono jest dowodem na wiarę we Mnie. (286, 59 – 60)

74. Błogosławieni wierni, błogosławieni ci, którzy pozostają wytrwali do końca swoich prób. Błogosławieni ci, którzy nie zmarnowali siły, jakiej udzieliło im Moje Pouczenie, ponieważ w nadchodzących chwilach goryczy przejdą koleje życia z siłą i światłem. (311, 10)

75. Błogosławieni, którzy błogosławią Mnie na ołtarzu stworzenia i ci, którzy potrafią pokornie przyjąć konsekwencje swoich przewinień, nie przypisując ich Boskiej karze.

76. Błogosławieni, którzy potrafią postępować zgodnie z Moją Wolą, przyjmując swoje próby z pokorą. Oni wszyscy Mnie pokochają. (325, 7 – 8)

Dodanie odwagi do rozwoju

77. Błogosławieni, którzy z pokorą i wiarą proszą Mnie o postęp swojego ducha, gdyż oni dostaną to, o co proszą swojego Ojca.

78. Błogosławieni umiejący czekać, gdyż Moja Miłosierna pomoc w odpowiednim momencie trafi w ich ręce.

79. Nauczcie się prosić, a także czekać — ze świadomością, że Mojej kochającej Woli nic nie ujdzie. Ufajcie, że Moja Wola objawia się w każdej waszej potrzebie i w każdym waszym doświadczeniu. (35, 1 – 3)

80. Błogosławieni, którzy śnią o Raju Pokoju i harmonii.

81. Błogosławieni, którzy pogardzają i obojętnie traktowali błahostki, marności i namiętności, które niczego dobrego ludziom nie przynoszą, a tym bardziej ich duszy.

82. Błogosławieni ci, którzy wyeliminowali fanatyczne kulty prowadzące donikąd i porzucili stare i błędne wierzenia, aby przyjąć absolutną, nagą i czystą Prawdę.

83. Błogosławię tym, którzy wyrzekają się tego, co zewnętrzne, aby zamiast tego poddać się duchowej kontemplacji, miłości i wewnętrznemu pokojowi, ponieważ coraz bardziej zdają sobie sprawę, że świat nie daje pokoju, że możecie go znaleźć w sobie.

84. Błogosławieni ci z was, którzy nie przestraszyli się prawdy i nie zbuntowali się przeciwko niej, bo zaprawdę, powiadam wam, światło spadnie jak wodospad na waszą duszę, aby na zawsze zaspokoić waszą tęsknotę za światłem. (263, 2 – 6)

85. Błogosławiony, kto słucha, przyswaja i praktykuje Moje Nauki, bo będzie umiał żyć w świecie, będzie wiedział jak umrzeć dla świata, a gdy jego godzina nadejdzie zmartwychwstać w Wieczności.

86. Błogosławiony, kto zagłębia się w Moje Słowo, ponieważ nauczył się rozumieć przyczynę cierpienia, sens zadośćuczynienia i pokuty, i zamiast rozpaczać lub bluźnić, czym swój ból jeszcze by pomnożył, podnosi się pełen wiary i nadziei, aby walczyć, żeby ciężar jego zadłużenia codziennie był lżejszy, a jego kielich cierpienia mniej gorzki.

87. Radość i pokój należą do ludzi wiary — tych, którzy zgadzają się z Wolą Ojca. (283, 45 – 47)

88. Wasz postęp lub wasza ewolucja pozwolą wam na odkrycie Mojej Prawdy i na uświadomienie sobie Mojej Boskiej Obecności — zarówno w duchowości, jak i w każdym z Moich Dzieł. Wówczas powiem wam: „Błogosławieni, którzy wszędzie potrafią Mnie zobaczyć, gdyż to oni naprawdę Mnie kochają. Błogosławieni, którzy potrafią odczuwać Mnie duszą, a nawet ciałem, ponieważ to oni całej swojej istocie nadali wrażliwość, ci rzeczywiście się uduchowili”. (305, 61 – 62)

89. Wiedzcie, że Ja z Mojego „Wysokiego Tronu” otaczam wszechświat Moim Pokojem i Moim Błogosławieństwem.

90. Wszystko jest przeze Mnie w każdej godzinie i w każdym momencie błogosławione.

91. Ode Mnie nie wyszło ani nigdy nie wyjdzie żadne przekleństwo lub potępienie Moich dzieci. Dlatego pozwalam spływać Mojemu Błogosławieństwu, Mojemu Pocałunkowi Miłości i Mojemu Pokojowi na wszystkie Moje dzieci, nie patrząc, sprawiedliwy, czy grzesznik. (319, 49 – 50)

Pokój Mój niech będzie z wami